#21 Jeżu: "Freestyle to coś więcej niż improwizowany rap"

freestyle, impreza

Przedstawiam Wam pasjonata kultury hip-hop, pełnego entuzjazmu i dobrego nastawienia. Stawia kolejne kroki w freestylu, a także szlifuje swoje umiejętności w street dances. Jest reprezentantem LBN Freestyle, należy do społeczności Wschodniego Bouncu, a jego plany na przyszłość związane są z rozwijaniem swojej hiphopowej zajawki. Miałam okazję porozmawiać z Kamilem znanym bardziej w środowisku hip-hopowym jako Jeżu, o jego pasji do freestylu.


Jeżeli miałbyś w najprostszy sposób wytłumaczyć osobie, która nie zna kultury hip-hop, czym jest freestyle i na czy polega, co byś powiedział?

Myślę, że zacząłbym freestylować (śmiech). Jeśli mam powiedzieć o freestyle’u w najprostszy sposób, to nasuwa mi się określenie ''improwizowany rap'', które jest bardzo płytką definicją, a laikowi niewiele powie o naturze freestyle’u. Freestyle to coś więcej niż wymyślanie rymowanych wersów na poczekaniu. Żeby nie wdawać się w szczegóły i nie zamęczyć mojego rozmówcy elaboratami na temat rapu i improwizacji po prostu pokazałbym mu freestyle, zamiast opisywać go. 

Jakie cechy powinien posiadać dobry freestylowiec?

''Dobry freestylowiec'' to określenie bardzo względne i myślę, że każdy ma inne kryteria ocenienia freestylowca jako dobrego. Dla mnie we freestylowcu ważne są zarówno umiejętności, jak i charakter. Moim zdaniem freestylowcowi można przypisać kilka określeń: wszechstronny (powinien umieć zmieniać flow choć to nie tylko o flow chodzi), elastyczny (freestylowiec powinien umieć odnaleźć się w różnych konwencjach), kreatywny (bawić się formą, szukać fajnych skojarzeń, stosować zaskakujące rozwiązania słowne), powinien być omnibusem (oczytanym człowiekiem z dużym zasobem słownictwa), a także oryginalny (wyrażać siebie i poprzez to być charakterystyczny na scenie).

Kontynuując zagadnienie... jak oceniasz siebie jako freestylowca — pozytywnie czy krytycznie?

Zawsze najtrudniej jest mi ocenić samego siebie (śmiech). Wiesz, staram się dostrzegać u siebie mocne i słabe strony, ale nigdy nie umiem wystawić jednoznacznej oceny. Często pytam innych, co sądzą o moim freestylu, czy to w cypherze, czy na bitwach. Jednym się podoba, innym nie. Jestem bardzo krytyczny wobec siebie. Staram się pielęgnować moją zajawkę i stawać się lepszym freestylowcem z każdym nawiniętym wersem.

Oglądając nagrania z Lubelskiej Bitwy Nawijaczy, w której zająłeś drugie miejsce, zwróciłam uwagę nie tylko na Twój sposób rymowania, ale także na wyraz twarzy, podczas kiedy Twoi przeciwnicy dawali z siebie wszystko. Pytanie brzmi — jest to wyraz strachu, obojętności czy pełnego skupienia? 

To ja nie dawałem z siebie wszystkiego (śmiech)? Powiem Ci szczerze, że pomimo zajęcia drugiego miejsca nie jestem zadowolony do końca z moich walk. Na pewno nie traktowałem tej bitwy obojętnie. Była dla mnie ważna, jako że była to pierwsza bitwa z nowo powstałej ligi freestylowej. Starałem się mocno skupiać w swoich walkach. Przez całe wydarzenie towarzyszyły mi różne odczucia, mieszanka ekscytacji i dumy ze stresem i zmęczeniem. Te ambiwalentne odczucia przeszkodziły mi, żeby dać z siebie więcej.

Brałeś udział w kilku bitwach freestylowych, a miałeś okazję jakąś zorganizować?

Mogę Ci się pochwalić, że jestem współorganizatorem bitew z cyklu Lubelskich Bitew Nawijaczy i opowiem Ci na przykładzie tych bitew, jak wygląda zorganizowanie takiego wydarzenia. Kiedy w 2016 roku zacząłem freestylować z moim ziomkami w Lublinie, zamarzyłem sobie, żeby powstała tu liga freestylowa i w tym roku udało się to zrealizować. Żeby nasza liga musiała powstać, musieliśmy dopracować naszą wizję, znaleźć miejsce, gdzie będą się odbywały bitwy, zaangażować odpowiednie osoby i pozyskać potrzebne środki. Na bitwę trzeba m.in. wybrać prowadzącego, DJa, zaprosić sędziów, załatwić fotografa i kamerzystę. Nasze bitwy odbywają się w lokalu artystycznym CAXMAFE. Organizacja takiej ustawki ma też miejsce w Internecie m.in. na Facebooku, bo to tam pojawiają się informacje o wydarzeniu i odbywa się jego promocja. Na końcu przyjmowane są zgłoszenia od zawodników.

Cofnijmy się troszkę w przeszłość, ponieważ interesują mnie wspomnienia z Twojej pierwszej bitwy? Jest to przeżycie do końca życia czy raczej nie przywiązujesz do tego wydarzenia uwagi?

Oczywiście, że jest dla mnie ważna! Ta bitwa miała ogromne znaczenie, bo była to pierwsza okazja, żeby pokazać się we freestylowym świecie. Pierwszą bitwę, na którą pojechałem jako zawodnik, to była druga edycja Bitwy o Stocznię w gdańskim klubie Protokultura w 2015 roku. W tymże roku miałem wielką zajawkę na freestyle i objechałem po kolei Finał Wielkiej Bitwy Warszawskiej, Bitwę o Wrocław i Wielką Bitwę Szczecińską. Następnym punktem na mapie był Gdańsk. Rzuciłem się na głęboką wodę. Pamiętam temat, pamiętam bit, pamiętam, co nawinąłem, ale trema i zmęczenie po 8 godzinach w pociągu wygrały wtedy ze mną. Pomimo porażki czułem się dobrze, z tym że tak daleko pojechałem, żeby pofreestylować na dużej scenie. I jest kilka wspomnień, jak razem z Radziasem szukaliśmy Protokultury, jak śmiałem się z Bośniakiem, Szydercą i Yoweem, jak Bober powiedział mi wtedy, że wyglądam jak Trzy Sześć… (śmiech).

W jaki sposób trafiłeś do organizacji Wschodni Bounce? Czy zajmuje się ta społeczność? 

Wschodni Bounce to grupa pasjonatów hip-hopu, którzy organizują wydarzenia związane z tą kulturą. Wschodnim Bouncem określa się także społeczność, która współtworzy te wydarzenia i w nich uczestniczy. Twórcami tej organizacji są moi ziomkowie, znani jako Ryba i Paw Lak. O tym przedsięwzięciu dowiedziałem się przy okazji organizowanych przez nich zawodów tanecznych w street styles. Wziąłem udział w tym wydarzeniu razem z moim ziomkami z New Boogie Down School, gdzie uczę się tańczyć hip-hop. Zacząłem interesować się działaniami Wschodniego Bounca. Po pewniej bitwie freestylowej w Lublinie poznałem osobiście Rybę. Rozmawialiśmy o organizacji, którą współtworzy i wtedy zrodziła się myśl, że chciałbym dołączyć do tej ekipy. Zacząłem wspierać działania Wschodniego Bouncu. Jesienią zaczęły się ustawki freestylowe i zrodziła się myśl o utworzeniu ligi freestylowej. Jak już wspomniałem wcześniej, pomogłem zorganizować styczniową Lubelską Bitwę Nawijaczy, która była po części też moim sukcesem. Ta bitwa to moment, kiedy stałem się organizatorem we Wschodnim Bouncie.

Co czujesz, wchodząc na scenę? Jak walczysz ze stresem?

Zawsze jest to mieszanka uczuć jak walka między sercem a rozumem. Z jednej strony jest euforia, dobre nastawienie a z drugiej presja, stres. Czasem jest gonitwa myśli. Staram się wtedy uspokoić. Głęboko oddycham i myślę o czymś miłym. Dobrym ''uspokajaczem'' jest, to kiedy na bitwę przychodzą moi znajomi, kiedy wchodzę na scenę, a oni skandują głośno ''Go Jeżu!''. Tworzy to dobrą energię i bardzo mi pomaga.

Jak łączysz pasję do hip-hopu ze studiami? Jest to trudne?

Hip-Hop i wykształcenie są bardzo ważne w moim życiu. Obie te dziedziny nie wchodzą sobie w drogę. Jestem zorganizowaną osobą i potrafię sobie wygospodarować czas na pasję i na naukę. Jeśli chodzi o zajawkę to dwa razy w tygodniu wieczorami, chodzę na lekcje hip-hopu do NBDS; raz w tygodniu na ustawkę freestyle w CAXMAFE; w weekendy co jakiś czas zdarzy się pójść na koncert czy pojechać na bitwę; wieczorami najczęściej słucham rapu, a freestyluję w wolnych chwilach, np. w przerwie od nauki. Swoją pasję łączę też ze studiami. W tym roku bronię swoją pracę licencjacką na temat analizy humoru w polskich bitwach freestylowych. O rapie mówiłem też, np. na swojej maturze z języka polskiego.

Jak idą przygotowania do bitwy w Krakowie? Jest stres? 
Rapuję codziennie i moja dziewczyna ma mnie już dość (śmiech). Całkiem dobrze. Dziękuję, że pytasz. Nie mogę się już doczekać, bo to pierwsze eliminacje Wielkiej Bitwy Warszawskiej, w których wezmę udział. W tym roku będzie aż 12 bitew eliminacyjnych i został wprowadzony nowy system rozgrywek. Niestety nie mam tyle czasu i pieniędzy obecnie, żeby pojawić się na wszystkich, bo po drodze są też inne bitwy i inne sprawy na głowie. Wiesz, jestem początkującym freestylowcem i Wielką Bitwę Warszawską traktuję jako okazję do sprawdzenia się i pokazania na dużej bitwie.

Może troszkę zmienię temat i popytam o rap. Jaka według Ciebie jest najlepsza płyta O.S.T.R-ego i dlaczego?
Miło, że pytasz o mojego ulubionego rapera. Potrafię katować jego płyty na okrągło. Jest też dla mnie najlepszym freestylowcem w Polsce, bez dwóch zdań. Niestety nie wskażę Ci jednej płyty, którą uważałbym za najlepszą — za duże dylematy. Mogę powiedzieć ci, które są moimi ulubionymi. Z solowych płyt oczywiście ''30 Minut Z Życia'', nie powinno Cię to dziwić (śmiech). Z płyt tworzonych we współpracy, najbardziej lubię ''HAOS'' z Hadesem.

Czy biorąc udział w bitwach, Twoim przeciwnikiem była kiedyś kobieta?
Temat kobiet na bitwach freestylowych jest bardzo ciekawy, dobrze, że o to pytasz. Może kiedyś porozmawiamy o tym. Jeśli chodzi o moje bitwy to nie, nigdy nie walczyłem z kobietą. Choć była pewna sytuacja podczas ustawki freestylowej w CAXMAFE. Leciała jakaś luźna nawijka i przyszedł ziomek ze swoją dziewczyną. Pamiętam, że miała na koszulce logo zespołu Rolling Stones i ja pocisnąłem kilka punchlinów w jej stronę. Skierowała ripostę w moją stronę, ale okazało się, mówiąc eufemistycznie, że nie była zbyt inteligentna. Zrymowała ''narkotyki'' z ''riki-tiki'', co było komiczne i nie freestylowałem z nią więcej (śmiech).

Jakie inspiracje czerpiesz od raperki Ryfy Ri?

Ryfa Ri jest moją ulubioną polską raperką i według mnie jest najbardziej hip-hopową kobietą w Polsce. Lubię jej charakterystyczny sposób wypowiadania się i oryginalną stylówkę. Bardzo imponuje mi to, co robi dla hip-hopu i to, w jaki sposób zaraża swoją zajawką. Często słucham jej płyty z Pekro ''Miejskie Stery'' i kiedy czasami freestyluję to naśladuję jej flow z tego krążka.

Jakie są Twoje plany na przyszłość?
  
Cały czas rodzą mi się jakieś pomysły (śmiech). Jeśli chodzi o freestyle to na pewno udział w bitwach freestylowych. Do czerwca mam już rozpisaną trasę (śmiech). Najbliższe, na jakich się pojawię to eliminacje w Warszawie, Lubelska Bitwa Nawijaczy, i #3 Bitwa o Łuków. Pojadę pewnie jeszcze do Łodzi i Rzeszowa. Oprócz bitew mam w planie kilka freestylowych projektów, ale pomysły są na razie w wersji roboczej. Jeśli chodzi o streetdance, to w tym roku na pewno udział w warsztatach tanecznych i wyjazd na Street Dance Holiday z moimi ludźmi z NBDS. Oprócz tego chciałbym spróbować się w zawodach tanecznych. Jeżeli chodzi o studia, to w tym roku akademickim chciałbym obronić moją pracę licencjacką o freestylu i dostać się na studia magisterskie z anglistyki ze specjalizacją językoznawczą.

Życzę Ci samych sukcesów i dziękuję Ci za rozmowę!

You Might Also Like

0 komentarze