#50 Kiedyś to było: Przełomowe kawałki w polskim rapie (1987-1995) cz.1
- grudnia 02, 2018
- By Izabela Chmiel
- 1 Comments
źródło: Newonce.net (na zdj. WYP3 i Nagły Atak Spawacza) |
W świecie panuje taka reguła, żeby nie patrzeć w przeszłość tylko w przyszłość, ale z sentymentem nadal wracam do rapowych perełek, które stanowią fundament dla obecnego hip-hopu w Polsce. Rap przechodził wiele metamorfoz od warstwy muzycznej, kinematograficznej oraz odzieżowej ukazując wiele twarzy. Zasady są po to, żeby je łamać, więc zapraszam w muzyczną podróż do początku lat 90.!
Deuter – „Nie ma ciszy w bloku” (1988), płyta „1987”
Można się sprzeczać co do tego, czy
aby na pewno jest to pierwszy kawałek o hip-hopowym zabarwieniu. W
tym miejscu mogłoby znaleźć się wiele innych numerów, na
przykład „Nie poddawaj się” zespołu Kombi (1983), „King
Bruce Lee Karate Mistrz” Franka Kimono (1984), „Małe Wu Wu”
składu Voo Voo, twórczość Kazika choćby z płyty „Spalam się”
(1991), ale i o to miejsce mógłby zawalczyć skład Trials X z demo
„Fekalia” (1991/1992). Wskazanie pierwszego rapowego utworu
graniczy z cudem i pewnie każdy z czytających miałby na to miejsce
swojego faworyta, ale „Nie ma ciszy w bloku” to numer, który ze
względu na tytuł oraz banalne skrecze, przeskakuje „Bagdad”
Kazika i ląduje na liście z numerem pierwszym. Od zawsze wydawało
mi się, że punk rock miał po drodze z rapem i odwrotnie, bo jeden
i drugi gatunek miał w sobie pierwiastek buntu.
Trials X – „Gdy zostaniesz trafiony” (1991/1992), demo „Fekalia”
Rzec by mogła, że J. Tiger i DJ
Platon to protoplaści polskiej kultury hip-hop, ale nie jedyni.
Owocem ich pierwszych przygód za majkiem jest demo „Fekalia”,
które nie przetrwało próby czasu i praktycznie nikt o nim nie
słyszał. Trzeba przyznać, że praktycznie wszystkie nagrania początku lat 90. są trudnym materiałem do wysłuchania nawet w
stanie nieważkości i po każdym odsłuchu pozostawiają dziwne
uczucie niesmaku. Zdecydowanie „Fekalia” to produkcja, która na
warszawskiej Ochocie była jedną z pierwszych, sprzedając się w
nakładzie stu sztuk i niech zostanie lepiej w rękach koneserów.
Kazik – „Jeszcze Polska” (1991/1992), płyta „Spalam się”
„Jeszcze Polska” to taki
nieoficjalny hymn Polski, bo od czasu nagrywania teledysku oprócz
sposobu ubierania się nic się nie zmieniło. Uniwersalność tego
numeru jest zabójcza i trudno powiedzieć czy odpowiada za to
fenomen Kazika Staszewskiego, czy zwykły zbieg okoliczności. Jednak
co by to nie było trzeba pogratulować Kazikowi zmysłu do tworzenia
takich kawałków, które mimo upływu czasu są nadal świetne i
wcale nie tracą na wartości. Nie umniejszając utworowi „Bagdad”
twierdzę, że „Jeszcze Polska” zrobiła z lidera grupy Kult
chrzestnego ojca rapu. Nic dodać, nic ująć!
P.M Cool Lee – „Głodny” (1992), demo „East On Da Mic”
P.M Cool Lee to nie kto inny jak Liroy,
którego mianuje się ojcem polskiego rapu, co do końca nie jest
zgodne z prawdą, jeżeli bawić się w wymienianie dat nielegali,
których na początkującej scenie zaczęło przybywać jak grzybów
po deszczu (więcej o tym pisałam w felietonie „O tym, jak TrialsX przegoniło Liroya”). Krążą również legendy o tym, że Liroy
już na początku lat 80. tworzył pierwsze dema, ale nikt do końca
nie ma pewności czy takowe w ogóle ujrzały światło dzienne. Tak
czy owak, w 1992 roku Liroy jako P.M Cool Lee nagrał
angielsko-polskie demo „East On Da Mic”, a na nim utwór
„Głodny”, który niby niczym szczególnym się nie wyróżnia,
ale według mnie jest najlepiej zarapowanym utworem z całej
składanki i to w dodatku w ojczystym języku. Bezapelacyjnie „East
On Da Mic” to kamień milowy w karierze Liroya, która za kilka lat
poważnie się podbudowała.
Brooklyn – „Impreza u Namka” (1993), demo „Cham się topi”
Nawet gdybym nie wspomniała o
„Imprezie u Namka” albo tytułowym chamie, który się topi, to
nic by się nie stało, ale postanowiłam napisać kilka słów o
zespole Brooklyn, żeby pokazać, że rap o niczym nie jest wytworem
newschoolowych raperów. „Impreza u Namka” to zwykły kawałek o
zabawie i panienkach, zarapowany w poważny sposób na gangsterskim
beacie, który nijak ma się do imprezy, o jakiej mowa w tekście.
Trudno traktować twórczość chłopaków z Brooklyna poważnie,
ponieważ każdy z kawałków z dema „Cham się topi” jest
nieciekawy. Gorsza jest tylko okładka materiału, na której można
zobaczyć takie hasła jak „gang music”, „techno-house”,
„metal-rap” na tle napisu „policja”, a obok zdjęcie dwóch
chłopaków w dresach. Kiedy patrzy się na taki kolarz to najlepszą
informacją, jest szybki rozpad Brooklynu, ale niestety ksywka
KaRRamba będzie się jeszcze pojawiać w późniejszych
zestawieniach...
Kaliber 44 – „Więcej Szmalu” (1994), demo „Usłysz nasze demo”
„Usłysz nasze demo” to przedsmak
tego, co chłopaki z Kalibra 44 za kilka lat pokażą na scenie, ale
w 1994 roku byli jeszcze nieświadomi swojego debiutu i w oczekiwaniu
na sukces wydali demo, a na nim kawałek „Więcej Szamalu”. Utwór
do wybitnych nie należy, ale tylko pod względem technicznym,
ponieważ warstwa liryczna od zawsze była mocną stroną Kalibra.
Mroczny beat i piskliwa nawijka o pieniądzach może nie jest
fenomenem, ale przełomem już tak, bo to oni wprowadzili na grunt
polski podmuch psycho rapu. Był to jakiś pomysł na siebie, ale czy
słuchany na przestrzeni lat? Głos może zostawmy sympatykom...
Trials X – „Czujee się lepiey” (1994), płyta „Prawda, Cel, Przesłanie”
Demo „Fekalia” nie było dobrą
wizytówką dla Trials X, ale album „Prawda, Cel, Przesłanie”
już tak. Dlaczego „Czujee się lepiey” jest takie ważne? Jak
pisałam wcześniej chłopaki z Trials X, są prekursorami hip-hopu w
Polsce i nawet jeżeli kawałek „Czujee się lepiey” jest tylko o
pogodzie, to stanowi wartość większą od wszystkich nawijek z
tamtego okresu. To właśnie do tego utworu powstał pierwszy w
Polsce teledysk hip-hopowy emitowany na antenie TVP, który nie
pasował do utworu. Jednak czy coś współgrało z tekstem? Powolna
nawijka, czarno biały smutny teledysk kręcony w kopalni, a chłopaki
z zespołu paradują z bronią albo uciekają przed kamerami i cały
czas rapują o pięknej pogodzie. Jaki z tego wniosek? Fenomenem
„Czujee się lepiey” jest chyba to, że nie składa się w żadną
sensowną historyjkę, a numer przetrwał do dziś. Trzeba przyznać,
że J.Tiger z Dj Platonem do 1996 roku zdołali zrobić kawał dobrej
roboty, wydając pierwszy rapowy klip i pierwszą płytę w kraju.
Wzgórze Ya-Pa 3 – „Po prostu życie” (1995), płyta „Wzgórze Ya-Pa 3”
W tym zestawieniu zabraknie słynnej
„Libacji” Wzgórza i musicie mi wybaczyć, ponieważ ten kawałek
może się chować przy utworze „Po prostu życie”, który jest o
czymś. Chłopaki ze Wzgórza byli świetnymi obserwatorami
rzeczywistości i potrafili w składny sposób przekazać coś
ważnego. Opis życia i problemów, które doskwierają ludziom,
skradł moje serce, a żeby, to zrozumieć wystarczy włączyć
kawałek i oglądnąć teledysk, jakich się teraz nie robi.
Liroy feat. Wzgórze Ya-Pa 3 – „Scyzoryk” (1995), płyta „Alboom”
Doszliśmy do czołówki, a mowa
oczywiście o „Scyzoryku” kieleckich wyjadaczy, o których już
sporo mówiłam wcześniej. 1995 rok minął pod znakiem „Alboomu”
i kwitnącej popularności Liroya, która nieco przyćmiła talent
chłopaków ze Wzgórza. Na sukces „Scyzoryka” składa się
niekonwencjonalny beat, który był żywy i aż chciało się do
niego skakać na koncertach. Szybka nawijka Liroya zapierała dech w
piersiach, choć pod względem tekstowym nie zachwycała. Całość
tworzyła coś, czego brakowało na początkującej scenie rapowej w
Polsce, co ostatecznie zaważyło na zaskakującym przyjęciu płyty
oraz wytyczyło dalsze losy Liroya i Wzgórza Ya-Pa 3 w następnych
latach.
Nagły Atak Spawacza feat. Slums Attack – „Anty” (1995)
Wraz z powiększającą się grupą
fanów Liroya tworzyła się też rzesza tych anty zwolenników i
reprezentował ich poznański skład Nagły Atak Spawacza i Slums
Attack, o których na pewno będzie jeszcze głośno w następnych
zestawieniach. To znaczy, że „Anty” był tak dobry, że zapisał
się na kartkach historii? Myślę, że nazwanie tego numeru „dobrym”
jest wielkim nadużyciem, bo kiedy słucha się wersy typu: „Spalimy
ci chałupę, rozjebiemy twoją żonę /Zabijemy ci dziecko i
zgwałcimy siorę”, to raczej na uwadze ma się inne określenia,
może trafniejsze i nieco brzydsze. Kawałek „Anty” można
tytułować rarytasem, ponieważ jest to pierwszy z dissów na
rapowym gruncie w Polsce oraz z racji tego, że takich dissów już
się później nie robiło, ale może to i lepiej...
1 komentarze
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń