#50 Kiedyś to było: Przełomowe kawałki w polskim rapie (1987-1995) cz.1

zespół, chłopaki, rap, dresy, old, music, spotkanie
źródło: Newonce.net (na zdj. WYP3 i Nagły Atak Spawacza)


W świecie panuje taka reguła, żeby nie patrzeć w przeszłość tylko w przyszłość, ale z sentymentem nadal wracam do rapowych perełek, które stanowią fundament dla obecnego hip-hopu w Polsce. Rap przechodził wiele metamorfoz od warstwy muzycznej, kinematograficznej oraz odzieżowej ukazując wiele twarzy. Zasady są po to, żeby je łamać, więc zapraszam w muzyczną podróż do początku lat 90.!



Deuter – „Nie ma ciszy w bloku” (1988), płyta „1987


Można się sprzeczać co do tego, czy aby na pewno jest to pierwszy kawałek o hip-hopowym zabarwieniu. W tym miejscu mogłoby znaleźć się wiele innych numerów, na przykład „Nie poddawaj się” zespołu Kombi (1983), „King Bruce Lee Karate Mistrz” Franka Kimono (1984), „Małe Wu Wu” składu Voo Voo, twórczość Kazika choćby z płyty „Spalam się” (1991), ale i o to miejsce mógłby zawalczyć skład Trials X z demo „Fekalia” (1991/1992). Wskazanie pierwszego rapowego utworu graniczy z cudem i pewnie każdy z czytających miałby na to miejsce swojego faworyta, ale „Nie ma ciszy w bloku” to numer, który ze względu na tytuł oraz banalne skrecze, przeskakuje „Bagdad” Kazika i ląduje na liście z numerem pierwszym. Od zawsze wydawało mi się, że punk rock miał po drodze z rapem i odwrotnie, bo jeden i drugi gatunek miał w sobie pierwiastek buntu.

Trials X – „Gdy zostaniesz trafiony” (1991/1992), demo „Fekalia


Rzec by mogła, że J. Tiger i DJ Platon to protoplaści polskiej kultury hip-hop, ale nie jedyni. Owocem ich pierwszych przygód za majkiem jest demo „Fekalia”, które nie przetrwało próby czasu i praktycznie nikt o nim nie słyszał. Trzeba przyznać, że praktycznie wszystkie nagrania początku lat 90. są trudnym materiałem do wysłuchania nawet w stanie nieważkości i po każdym odsłuchu pozostawiają dziwne uczucie niesmaku. Zdecydowanie „Fekalia” to produkcja, która na warszawskiej Ochocie była jedną z pierwszych, sprzedając się w nakładzie stu sztuk i niech zostanie lepiej w rękach koneserów.

Kazik – „Jeszcze Polska” (1991/1992), płyta „Spalam się


Jeszcze Polska” to taki nieoficjalny hymn Polski, bo od czasu nagrywania teledysku oprócz sposobu ubierania się nic się nie zmieniło. Uniwersalność tego numeru jest zabójcza i trudno powiedzieć czy odpowiada za to fenomen Kazika Staszewskiego, czy zwykły zbieg okoliczności. Jednak co by to nie było trzeba pogratulować Kazikowi zmysłu do tworzenia takich kawałków, które mimo upływu czasu są nadal świetne i wcale nie tracą na wartości. Nie umniejszając utworowi „Bagdad” twierdzę, że „Jeszcze Polska” zrobiła z lidera grupy Kult chrzestnego ojca rapu. Nic dodać, nic ująć!

P.M Cool Lee – „Głodny” (1992), demo „East On Da Mic


P.M Cool Lee to nie kto inny jak Liroy, którego mianuje się ojcem polskiego rapu, co do końca nie jest zgodne z prawdą, jeżeli bawić się w wymienianie dat nielegali, których na początkującej scenie zaczęło przybywać jak grzybów po deszczu (więcej o tym pisałam w felietonie „O tym, jak TrialsX przegoniło Liroya). Krążą również legendy o tym, że Liroy już na początku lat 80. tworzył pierwsze dema, ale nikt do końca nie ma pewności czy takowe w ogóle ujrzały światło dzienne. Tak czy owak, w 1992 roku Liroy jako P.M Cool Lee nagrał angielsko-polskie demo „East On Da Mic”, a na nim utwór „Głodny”, który niby niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale według mnie jest najlepiej zarapowanym utworem z całej składanki i to w dodatku w ojczystym języku. Bezapelacyjnie „East On Da Mic” to kamień milowy w karierze Liroya, która za kilka lat poważnie się podbudowała.

Brooklyn – „Impreza u Namka” (1993), demo „Cham się topi


Nawet gdybym nie wspomniała o „Imprezie u Namka” albo tytułowym chamie, który się topi, to nic by się nie stało, ale postanowiłam napisać kilka słów o zespole Brooklyn, żeby pokazać, że rap o niczym nie jest wytworem newschoolowych raperów. „Impreza u Namka” to zwykły kawałek o zabawie i panienkach, zarapowany w poważny sposób na gangsterskim beacie, który nijak ma się do imprezy, o jakiej mowa w tekście. Trudno traktować twórczość chłopaków z Brooklyna poważnie, ponieważ każdy z kawałków z dema „Cham się topi” jest nieciekawy. Gorsza jest tylko okładka materiału, na której można zobaczyć takie hasła jak „gang music”, „techno-house”, „metal-rap” na tle napisu „policja”, a obok zdjęcie dwóch chłopaków w dresach. Kiedy patrzy się na taki kolarz to najlepszą informacją, jest szybki rozpad Brooklynu, ale niestety ksywka KaRRamba będzie się jeszcze pojawiać w późniejszych zestawieniach...

Kaliber 44 – „Więcej Szmalu” (1994), demo „Usłysz nasze demo


Usłysz nasze demo” to przedsmak tego, co chłopaki z Kalibra 44 za kilka lat pokażą na scenie, ale w 1994 roku byli jeszcze nieświadomi swojego debiutu i w oczekiwaniu na sukces wydali demo, a na nim kawałek „Więcej Szamalu”. Utwór do wybitnych nie należy, ale tylko pod względem technicznym, ponieważ warstwa liryczna od zawsze była mocną stroną Kalibra. Mroczny beat i piskliwa nawijka o pieniądzach może nie jest fenomenem, ale przełomem już tak, bo to oni wprowadzili na grunt polski podmuch psycho rapu. Był to jakiś pomysł na siebie, ale czy słuchany na przestrzeni lat? Głos może zostawmy sympatykom...

Trials X – „Czujee się lepiey” (1994), płyta „Prawda, Cel, Przesłanie


Demo „Fekalia” nie było dobrą wizytówką dla Trials X, ale album „Prawda, Cel, Przesłanie” już tak. Dlaczego „Czujee się lepiey” jest takie ważne? Jak pisałam wcześniej chłopaki z Trials X, są prekursorami hip-hopu w Polsce i nawet jeżeli kawałek „Czujee się lepiey” jest tylko o pogodzie, to stanowi wartość większą od wszystkich nawijek z tamtego okresu. To właśnie do tego utworu powstał pierwszy w Polsce teledysk hip-hopowy emitowany na antenie TVP, który nie pasował do utworu. Jednak czy coś współgrało z tekstem? Powolna nawijka, czarno biały smutny teledysk kręcony w kopalni, a chłopaki z zespołu paradują z bronią albo uciekają przed kamerami i cały czas rapują o pięknej pogodzie. Jaki z tego wniosek? Fenomenem „Czujee się lepiey” jest chyba to, że nie składa się w żadną sensowną historyjkę, a numer przetrwał do dziś. Trzeba przyznać, że J.Tiger z Dj Platonem do 1996 roku zdołali zrobić kawał dobrej roboty, wydając pierwszy rapowy klip i pierwszą płytę w kraju.

Wzgórze Ya-Pa 3 – „Po prostu życie” (1995), płyta „Wzgórze Ya-Pa 3


W tym zestawieniu zabraknie słynnej „Libacji” Wzgórza i musicie mi wybaczyć, ponieważ ten kawałek może się chować przy utworze „Po prostu życie”, który jest o czymś. Chłopaki ze Wzgórza byli świetnymi obserwatorami rzeczywistości i potrafili w składny sposób przekazać coś ważnego. Opis życia i problemów, które doskwierają ludziom, skradł moje serce, a żeby, to zrozumieć wystarczy włączyć kawałek i oglądnąć teledysk, jakich się teraz nie robi.

Liroy feat. Wzgórze Ya-Pa 3 – „Scyzoryk” (1995), płyta „Alboom


Doszliśmy do czołówki, a mowa oczywiście o „Scyzoryku” kieleckich wyjadaczy, o których już sporo mówiłam wcześniej. 1995 rok minął pod znakiem „Alboomu” i kwitnącej popularności Liroya, która nieco przyćmiła talent chłopaków ze Wzgórza. Na sukces „Scyzoryka” składa się niekonwencjonalny beat, który był żywy i aż chciało się do niego skakać na koncertach. Szybka nawijka Liroya zapierała dech w piersiach, choć pod względem tekstowym nie zachwycała. Całość tworzyła coś, czego brakowało na początkującej scenie rapowej w Polsce, co ostatecznie zaważyło na zaskakującym przyjęciu płyty oraz wytyczyło dalsze losy Liroya i Wzgórza Ya-Pa 3 w następnych latach.

Nagły Atak Spawacza feat. Slums Attack – „Anty” (1995)


Wraz z powiększającą się grupą fanów Liroya tworzyła się też rzesza tych anty zwolenników i reprezentował ich poznański skład Nagły Atak Spawacza i Slums Attack, o których na pewno będzie jeszcze głośno w następnych zestawieniach. To znaczy, że „Anty” był tak dobry, że zapisał się na kartkach historii? Myślę, że nazwanie tego numeru „dobrym” jest wielkim nadużyciem, bo kiedy słucha się wersy typu: „Spalimy ci chałupę, rozjebiemy twoją żonę /Zabijemy ci dziecko i zgwałcimy siorę”, to raczej na uwadze ma się inne określenia, może trafniejsze i nieco brzydsze. Kawałek „Anty” można tytułować rarytasem, ponieważ jest to pierwszy z dissów na rapowym gruncie w Polsce oraz z racji tego, że takich dissów już się później nie robiło, ale może to i lepiej...

You Might Also Like

1 komentarze