Wielu raperów często nawija o swoich doświadczeniach, ale czy nie jest to błędem? Jak ludzie reagują na ''życiówki'' młodych raperów z undergroundu, a jak zapatrują się na tę kwestię artyści? Mój rozmówca znany pod psudonimem ''Glox'' podzielił się ze mną przemyśleniami dotyczącymi ''życiowego rapu'' i opowiedział kilka słów o swojej twórczości.
Wrzuć na Rap: Glox – skąd pomysł na ksywkę?
W
kawałku ''Kwestia podejścia'' sugerujesz, że Twoje ''ja'' zawarte
jest w tekstach, które nawijasz. Nie uważasz, że rap oparty o
własne doświadczenia, niosący przekaz, to tylko wspomnienie dla
dzisiejszego rap biznesu?
Po
części się z Tobą zgodzę. Jednak od zawsze lepiej pisało mi się
o tym, co już przeszedłem i szczerze mam to głęboko gdzieś, jak
ludzie to oceniają. Powiem Ci, że wyznaję jedną zasadę
tak à propos
stylu pisania, a mianowicie pisząc tekst czasami, fajnie jest
ponieść się emocjom i nie zawsze musisz się z tym utożsamiać.
Możesz, tworząc aurę być „scenarzystą” lub grać w swoim
dziele jakąś rolę i być „aktorem”. Ludzie i tak będą gadać
„O jaaa... on nawija o sobie i pewnie tak miał”. Na
przykład Słoń, którego mega szanuje, powiedział w wywiadzie, że
ludzie pisali, pytali czy sytuacja przedstawiona w „Love Forever”
to była prawda, a on zaczął się śmiać i powiedział „Nawinąłem,
że gość wyruchał i zjadł trupa i koniec opowieści, nic takiego
nie miało miejsca”. Tak to widzę i na marginesie wtrącę, że
robić rap pod publikę, to jak ciąć się żyletką i dodawać to
na snapie, przyjemność żadna, no ale może „zaimponujesz”
kilku osobom.
Dążę
do tego, że kiedy chcemy zaprezentować siebie lub zdystansować
się od swojej osoby i skupić jedynie na tworzeniu wizerunku
rapera, spotykamy się z negatywnymi uwagami, bo albo mówimy o
sobie za dużo lub za mało. Istnieje złoty środek?
Wiesz
to, że uznasz coś za złoty środek nie oznacza, że inni tak to
widzą. Nie dogodzisz każdemu. Ludzie, którzy lubią twój Fanpage na Facebooku muszą być świadomi, że artysta będzie dużo mówił o swojej
twórczości, chwalił się nieco, a nie dawał przepisy na makowiec. Po tym wywiadzie kilka osób uzna moją wypowiedź za zbyt
wyniosłą i skomentują to prędzej czy później. Stwierdzam,
że złotego środka nie ma niestety. Przez to, co robię kilka osób
odwróciło się ode mnie, bo robię to o czym zawsze marzyłem i będę robić dalej. Ciągle wolają tylko „gwiazda gwiazda”, ale ludzie sami
tworzą taką otoczkę i kilka tzw. „płotek”, jak podłapie temat
puszczają to w świat i słysząc pewne opinie aż masz ochotę
popłakać się ze śmiechu.
Ogólnie
jestem wesołym i energicznym facetem, ale pisząc cokolwiek te negatywne emocje biorą górę nad tymi pozytywnymi. Trochę
ukształtowała mnie sytuacja panująca w domu. Słuchałaś może mój kawałek „Piętno”, więc odpowiedź będziesz mieć, jak na tacy. Może przestawię się
kiedyś i będę nagrywał coś weselszego, ale na razie nie wiem
kiedy to nastanie. Obserwując dzisiejszy rynek to ludzie preferują
takie smuty, nie mówię zawsze, ale często, bo mogą się w pewnych
sytuacjach utożsamiać z tym co słyszą. Kilka osób pisało
do mnie i mówiło, że są w podobnych sytuacjach, jak te z moich kawałków i to było z jednej strony
fajnie, że ktoś się utożsamił z twoim tekstem, a z drugiej strony
przykre, że ludzie tak mają.
Era
oldschoolu, trueschoolu, newschool – czujesz się ponad regułami?
Zdecydowanie tak. Jestem otwarty na wszelkie brzmienia, choć oldschool jest mi
bliższy niż newschool, bo tak naprawdę nie umiem się jeszcze
dopasować w te nowsze klimaty pod względem tworzenia. Jeżeli chodzi o trueschool to chyba jasne, że uwielbiam ten styl, ponieważ to w jakiś sposób
moja dewiza.
Nie mam jednego ulubionego. Szanuje wielu graczy i nie tylko
tych popularnych. Słucham tak szerokiego grona artystów,
że zestawiając ich obok siebie, są totalnie różnymi wyjadaczami.
Przede wszystkim imponują mi raperzy, którzy robią rap z zamiłowania, a nie łaki wpadające na jeden sezon czy, jak to dzisiaj modne
nawijanie o kurwach, koksie, chlaniu i co tak jeszcze jest modne. Spoko, można nawinąć jeden lub dwa takie kawałki, ale nie całą
płytę, gdzie temat kręci się wokół jednego zjawiska.
Jakiego
tekstu nigdy byś nie napisał?
Hmm… trudno powiedzieć. Jak wspomniałem wcześniej raperzy to aktorzy i scenarzyści, którzy wcielają się w pewne role i tworzą
własny świat, Nie ograniczajmy się. Głupio będzie, jakbym powiedział, że nigdy nie napisze na jakiś temat, a nagle usłyszysz mój kawałek o tej
tematyce.
Jakie
są Twoje plany na przyszłość?
Jak
nawinąłem w kawałku „Future”: na pewno chce skończyć studia, znaleźć
dobrą pracę, założyć rodzinę i marzę o tym, żeby rap był
zawsze obecny w moim życiu, czy go tworząc, czy tylko słuchając. Nie
wyobrażam sobie życia bez tej muzyki. Ludziom dzisiaj oczy zarosły
mchem. Dla nich rap to tylko ćpanie, sex i ciągłe wulgaryzmy. Dla mnie to miliony linijek, które analizując w
pewnych przypadkach, zostawiają poezję w tyle i są największymi majstersztykami, jakie można było stworzyć.
Dzięki wielkie za wywiad i życzę samych sukcesów.
Dziękuję za rozmowę.
1 komentarze
Świetny wywiad!;)
OdpowiedzUsuń