#16 ''Witaj w Hotelu Marmur''

hotel, carton, recenzja

Nie rozumiałam zachwytu ludzi słuchających Taco Hemingwaya. Mistrz, artysta, utalentowany raper, władca rymów — kim on jest? Zwykłym człowiekiem. Słuchając jego minialbumów, nie potrafiłam pojąć, co ludzie słyszą w tych utworach, co dla mnie jest nieosiągalne? Co wprawia ich w taki zachwyt? Postanowiłam znaleźć odpowiedź na te pytania i rozwikłać zagadkę fenomenu najnowszego albumu rapera ''Marmur''.


Nie jestem skora do nowości — taka już moja natura wybrednej dziewczynki, która niechętnie podchodzi do nowych albumów i kurczowo trzyma za lejce odległe lata 90. No, ale czas się przekonać do newschoolu i zdawkowo aplikować nowoczesne brzmienia, wracając co jakiś czas do zakurzonego oldschoolu. ''Marmur'' stał się podstawą do tego, by kontynuować przygodę poznawania nowej szkoły rapu, a jednocześnie rozwikłania zagadki fenomenu osoby Taco Hemingwaya, który do niedawna był dla mnie kimś nieznanym wraz z jego skreśloną z góry twórczością.

Nagranie, wydanie i oprawa graficzna

Płyta została wydana 2 grudnia 2016 roku nakładem wytwórni Asfalt Records. Za beaty odpowiedzialny był Rumak, a za mix i mastering DJ Eprom. Wszystkie pochwały i uchybienia do projektu okładki powinny być kierowane do Tomasza Domańskiego i Łukasza Partyki — osób odpowiedzialnych za oprawę graficzną, z której bije prostota owiana tajemniczością. Skromność w kolorach i enigmatyczność nie wywiera na potencjalnym słuchaczu zbyt wielkiego wrażenia. Dopiero po zapoznaniu się z materiałem można wysuwać różne wnioski płynące również z okładki.

Parę słów o klimacie ''Marmuru''

Album Taco Hemingwaya to dobra opcja na deszczowe jesienne wieczory pełne melancholii lub długie samotne spacery. Akcja z płyty dzieje się nad polskim morzem w Hotelu Marmur, gdzie bohater Szcześniak Filip (autor albumu) ucieka z wielkiej Warszawy, by wypocząć i zebrać siły. Dużo rozmyśla o własnym życiu. Wciela się w rolę bacznego obserwatora, komentując zachowania innych odpoczywających w hotelu. Z pozoru normalna fabuła wypełniona po brzegi słodko-gorzkimi metaforami oraz szczerą prawdą będącą mottem rapera. Więc gdzie ten fenomen, o którym huczy cały internet? Gdzie ukrył się młody artysta okrzyknięty ''głosem dzisiejszego pokolenia''? Udał się na przechadzkę aleją krwawej jesieni czy siedzi przy barze zniesmaczony tym, że nie może użyć telefonu komórkowego? Fenomen tkwi w całkiem czymś innym. 17 utworów z płyty ''Marmur'' układa się w zgrabną historię o Filipie Szcześniaku, brodatym mężczyźnie z pociągu, który ''chce mieć duży dom pełen cudzych żon'' i pobycie w Hotelu Marmur. Cała magia albumu może wypływać jednie z kreatywności rapera, ponieważ stworzył prostą historię, ubrał ją w wyrafinowane frazy i ułożył ją w taki sposób, by słuchacz po przesłuchaniu ''Marmuru'' zastanawiał się nad jego treścią, a gdy coś mu umknie, wrócił ponownie do odsłuchu. Stąd płynie ten zachwyt, liczba wyświetleń i 9 miejsce na zestawieniu OLIS (oficjalna lista sprzedaży płyt). Taco Hemingway stworzył niewiarygodnie prostą fabułę, która pożera słuchacza, który wciska beznamiętnie replay. Cały nastrój płyty budowany przez artystę kontynuuje producent beatów Rumak, który kierował się nowoczesnością i prostotą w taki sposób, że stworzył podkłady muzyczne wpasowujące się idealnie w charakter ''Marmuru''. W wielu recenzjach pisano, że coś w tych beatach zabrakło, czegoś było za mało lub za dużo. W mój gust wpasowały się doskonale.

Jaki utwór spośród 17 zasługuje na specjalny komentarz? 

W ucho wpadł mi kawałek pod tytułem ''Żyrandol'', w którym Taco odpisuje życie w Hotelu Marmur. Prócz uwag na temat zachowania i stylu bycia elegancko ubranych kobiet, bogatych artystów czy jedzących biznesmenów autor ciągle rozmyśla i wypytuje o tajemniczego pasażera z pociągu, który bacznie się mu przygląda. Dzięki rozbudowanym metaforom buduje nastrój miejsca i podkreśla zasady obowiązujące w hotelu.


Zapoznając się z płytą, Taco Hemingwayem i następną porcją nowoczesnych brzmień spotykam się z zaskoczeniem. Coraz bardziej wydaje mi się, że newschool nie taki zły, jak o nim mówią, lecz ciągle odkładam nowe produkcje na potem. Słuchając ''Marmuru'' nie zawiodłam się i nie zmarnowałam czasu, choć też nie zachłysnęłam się z zachwytu. ''Marmur'' zostawiam do oceny innym słuchaczom. Mogę jedynie dodać, że jeszcze nie jeden raz ucieknę do świata Hotelu Marmur w chłodny, jesienny długi wieczór.

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Też byłam sceptycznie nastawiona co do Taco. :) Kiedyś słuchałam takich klimatów... ale teraz, gdy przeważnie w głosnikach brzmi rock/jazz/ muzyka alternatywna? No nie... :) Wystarczyło kilka kawałków i się zakochałam! :) Zapraszam do siebie https://kaaisu.wordpress.com/2017/01/22/wierszem-pisane-21/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi również ,,Żyrandol'' najbardziej przypadł do gustu. ;)
    zapraszam do siebie KLIK

    OdpowiedzUsuń
  3. OOoo to zdecydowanie blog dla mnie :) Czuję, że się tu odnajdę. Idę grzebać dalej w postach <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy o nim nie słyszałam , ale chyba jednak będę musiała go posłuchać po takiej recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń