#36 ''Wolę być samotnym wilkiem'' część 2



W drugiej części wywiadu z Cza Plonem pogadałam między innymi o relacjach na linii artysta - fan, kontynuowaliśmy temat etykiet nadawanych wykonawcom. Zastanawialiśmy się, na jaką płytę czekała rapowa scena 2017 roku i ... czemu wataha jest lepsza od stada. 



Wrzuć Na Rap: Jeżeli miałbyś wybrać, w jakiej mainstremowej wytwórni chciałbyś nagrywać to, jaką byś wybrał?

Czaplon: Trudno powiedzieć, bo obecnie każda wytwórnia zajmuje się newschoolem. Nie słyszałem ostatnio o popularnej, bogatej grupie, która wypuściłaby płytę oldschoolową, nie wiem, może się mylę. Jeżeli miałbym wybrać, to poszedłbym tam, gdzie wytwórnia pozwoli mi robić muzykę po mojemu, która zadba o przekaz i zrobi to po ''staremu'' (śmiech).

Rozumiem. Gdy pisaliśmy jeszcze na Facebooku, wspominałeś, że zajmujesz się organizowaniem koncertów. Opowiedz coś o tym...

Organizacja koncertów to temat bardzo krótki, opowiem Ci inną historię. Graliśmy support w Oleszycach. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, było mało ludzi, dopiero zaczynali przychodzić. Młodzi raperzy zaczynali grać, pod sceną było zaledwie kilka osób, a spora większość siedziała pod parasolami, piła browara i jadła kiełbaski, patrzyła na nas z daleka. Zobaczyłem to i powiedziałem do kolegi ''Kurwa, widzisz to? Musimy przez to przejść, żeby coś osiągnąć''. Jeżeli jesteśmy w undergroundzie, to trzeba się pogodzić z tym, że nie wszyscy przyjadą na koncert. Kiedy na scenie pojawił się ktoś znany z tzw. ''wyższej półki'' wszyscy wstali i tłumem, jak na pielgrzymkę do Częstochowy, zaczęli się bawić. To mnie bolało, ale pogodziłem się z tym. Proste, że na moim występie nie będzie wszystkich i nie będą słuchać kogoś nieznanego. Po prostu trzeba budować sobie tę reputację małymi kroczkami. Mnie się nie pali i wiem, że nie od razu Kraków zbudowano. Jestem uparty i już długo jestem na tej scenie, znam takich gości, co grali i po jakimś czasie to zostawiali. Szkoda mi niektórych, bo dawali radę i liczę na to, że w końcu przyjdzie dzień, w którym ludzie przyjadą na mój koncert, a nie kogoś, kto gra po mnie. 

Życzę Ci tego. Sama przyjdę (śmiech)

Dziękuję bardzo, nie wiem, czy nie zapeszę, ale będę czekać (śmiech). 

Mówiłeś, że pogodziłeś się z tym, że na Twój koncert nie przyjdzie tyle osób, co na występ znanego rapera. Nie uważasz, że takie zachowanie ludzi jest rzucaniem etykietki na kogoś, np.: nie będę go słuchał, bo on dopiero zaczyna, wolę zainteresować kimś innym dla samej ksywki?

To prawda, ale wydaje mi się, że gdybym nagrał numer z kimś z newschoolu, kto jest bardzo wysoko, to po jedynym tracku narobiłoby mi to dużo fejmu. Jeden nagra z drugim, drugi z trzecim i ludzie, którzy słuchają jednego, posłuchają automatycznie gościa, który się dograł do numeru. Ludzie mają syndrom stada. Zapierdalają jeden za drugim na oślep. Jeżeli jeden czegoś zacznie słuchać, pokaże drugiemu i przekona go jakoś, że to jest dobre, to inni za nim lecą. Ludzie mają bzika na punkcie mody. Jeżeli coś jest popularne w danym czasie, to chcą to mieć i koniec. Zauważ, że dzisiaj są popularne jakieś głupie spinery i łebki to kupują i kręcą tym w paluchach. Jak byłem w ich wieku, bawiłem się motylkiem, pokaleczyłem sobie ręce, ale byłem szczęśliwy, bo miałem taką zabawkę. Nie chcę żyć w stadzie, wolę być samotnym wilkiem i iść sobie powoli w swoją stronę. Myślę, że w końcu ktoś zwróci na mnie uwagę, uznają mnie za kogoś, kto się nadaje i dojdą do mnie, ale wtedy to nie będzie stado, tylko wataha. 

Okey, czyli chciałbyś mieć swoją watahę (śmiech).

Oczywiście, jeżeli chodzi o watahę, to mówimy o wilkach, a nie o kozach, owcach czy kurwa lamach (śmiech).

Wiesz trudno raperowi wyplenić ze swojego terenu ''chwasty''. Nawet jak ktoś ma porządną publikę, to zawsze znajdzie się jakaś czarna owca. 

Zawsze tak jest...

Kojarzysz Kstyka?

Pewnie mi też coś pod kawałkiem napisał i nawet powiem Ci co, powiedział, że ''chujowe'', a teraz ja sobie powiem coś o nim ''chuj ci w dupę'' i tyle! Gość tylko siedzi i hejtuje, jest jednym z największych hejterów, jakiego znam. Zawsze ma problem do oldschoolowców. Zauważyłaś to?

Tak, Młodego Goha nie cierpi.

Młodego Goha nie lubi, bo jest jeszcze większym oldschoolowcem niż ja, mogę powiedzieć, że mógłby być moim dziadkiem, jeżeli podsumować, co on robi na scenie. A Kstyk jest kimś takim, kto hejtuje, takim kolaborantem, który wnika do środka i próbuje komuś zepsuć dzień, pisząc coś obraźliwego. Mam wyjebane na hejterów. Kiedyś się tym przejmowałem, jak mi ktoś napisał jakąś uwagę, poprawiałem kawałki. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że jeżeli będę wszystko zmieniać, to nie będzie mój utwór. Ja zrobiłem tak i tak ma być i jest zajebiście, a jeżeli komuś nie pasuje, to niech wypierdala. 

Jak trafiłam na Kstyka, to sobie pomyślałam ''cholera, kto to jest?''. Weszłam na jego profil na Facebooku, patrzę, a on udostępnia, promuje młodych raperów z „podziemia”, którzy grają newschool, prowadzi coś w stylu wytwórni.

Wiem, ja mam tak, że jak ktoś mnie nie lubi i mi dokucza, to wolę poznać tę osobę i zobaczyć, co ma do powiedzenia. Chociaż w Kstykiem nie chciałbym się spotkać, nie mielibyśmy o czym gadać. Boję się, że doszłoby nawet do rękoczynów w obronie oldschoolowców i newschoolowców robiących to naprawdę dobrze. Nie olewam całej ''nowej szkoły''. Po prostu patrzę na to z innej strony. Jeżeli ktoś faktycznie chce robić coś nowego, to niech to robi, ale z głową, a nie żeby pierdolić o dupie, ćpaniu, hajsie, autach i zabawie. 

Jeżeli o tym mówisz, przyszedł mi na myśl Włodi, który niedawno wydał nową płytę...

I co, w ogóle nic o nim nie słychać?

Przed premierą ukazał się wywiad w magazynie Vaib, w którym raper napisał, że wszystko robi na 100% i nie ma u niego miejsca na niedociągnięcia, zważając na jego doświadczenie. Świtało dzienne ujrzał newschoolowy album „Wszystkie Drogi Prowadzą Do Dymu”, który mimo rzekomego „dopracowania” i „dopięcia na ostatni guzik” nie cieszy się tak dużą popularnością, jak pierwsza płyta Molesty z 98., do której należał Włodi.

Może Włodi próbował za bardzo wejść w życie newschoolowców i zachowywać się jak młodzież i  nie podołał. On wychował się w innych realiach, jest już starszym gościem. Włodi jest dla mnie ikoną polskiej rap sceny, ale jeżeli chodzi o jego najnowszą płytę, to z szacunku do niego się nie wypowiem.

Dobrze (śmiech), jeżeli rozmawiamy o ikonach, to ile legend polskiego rapu upadło, zniknęło, sprzedało się? Są osoby, które dobrze prosperowały w muzyce i nagle zapadły się pod ziemię lub poszły w całkiem inną stronę. Przykładem takiego zjawiska może być Popek...

Popek to nie raper, a gwiazdka. On nie patrzy na hip-hop jako na kulturę, sposób bycia, rozwijanie się, tylko obserwuje ją przez pryzmat pieniędzy. Spójrz na jego karierę na ringu, myślisz, że jest urodzonym sportowcem czy jakimś wojownikiem? Mnie dużo brakuje do samuraja, ale jeszcze więcej do biznesmena, jakim jest Popek (śmiech). Doskonale wiesz, gdzie zaczynał Popek i co nagrywał razem z Firmą. Po rozpadzie zespołu osoby go stanowiące poszły swoimi drogami, zaczęli rymować w innym stylu. Wydaje mi się, że życie Popka po odejściu z Firmy obróciło się o 180 stopni i całkiem wyjebało, bo widzisz, co robi.

Jeżeli gadamy o Firmie, to muszę wspomnieć o Kalim. W wywiadzie dla Vaib powiedział, że nie żałuje tego, co robił dawniej. Za to Tadek stwierdził, że wstydzi się swojej przeszłości i gdyby mógł cofnąć czas, to by zespołu z Kalim nie stworzył.

Kali był na Oleszycach. Lubię go za jego osobowość, choć nie mam tak, że włączę jego płytę wieczorem i słucham. Jednak sprawa wygląda inaczej, kiedy wychodzi na scenę. Gość jest spoko i w porządku zachował się wobec ludzi po koncercie, nie spierdolił przed nimi. Podobnie jak Małach i Rufuz, którzy normalnie podeszli i ze mną rozmawiali, nie usłyszałem od nich ''odsuń się, nie mam czasu z tobą gadać''. Jeżeli ktoś poprosił o autograf, to pisali. Na imprezie był też Gural, na którym się zawiodłem, ponieważ nikomu nie chciał się podpisać i stwierdził, że nie ma czasu, tłumacząc się zmęczeniem. Może przesadzam, ale wydaje mi się, że Gural jest na takim poziomie sławy, że sobie z tym nie radzi. 

Odnoszę wrażenie, że troszkę się odsunął z rap sceny. Kiedy słucham jego najnowszych kawałków, to nie przemawiają do mnie, często muszę się do nich przekonywać. 

Dostałem jego płytę ''Magnum Ignotum Preludium'' od swojej narzeczonej. Zawsze uważałem Gurala za osobę, która ma słabe teksty, ale zajebisty głos, ale po przesłuchaniu tego albumu zmieniłem zdanie. Pokazał, że to, gdzie się teraz znajduje na rap scenie, nie jest przypadkiem. Ma mój szacunek za tę produkcję. 

Chciałam się z Tobą podzielić czymś, co ostatnio bardzo mnie zbulwersowało. Tede niedawno wydał płytę „Skrrrt”. Ludzie pod jego kawałkami piszą, że to album, na który czekał 2017 rok. Zgadzasz się z tym? 

Taką opinię mógł napisać pierwszy lepszy łak, który nie mam pojęcia o hip-hopie. Nie ma co się przejmować i tak każdy musi określić swoje stanowisko wobec jego muzyki. Ja Tedego nie lubię, bo zgrywa cwaniaka. 

Mam do niego szacunek za nagrywki w Warszafskim Deszczu.

Oczywiście jak najbardziej się z Tobą zgodzę. Chociaż tam pokazał klasę. 

Mam do Ciebie jeszcze wiele pytań, ale to chyba materiał na inny wywiad (śmiech). Dziękuję Ci za rozmowę i życzę samych sukcesów! Mam nadzieję, że jeszcze pogadamy. 

Dzięki wielkie, do zobaczenia!

CZĘŚĆ 1 WYWIADU: ''OLDSCHOOL JEST JAK CHRZEST''


You Might Also Like

1 komentarze