#53 6 niedocenionych undergroundowych rapowych płyt 2018 roku

źródło: materiały promocyjne Młodego Goha


Koniec  2018 roku oznacza czas podsumowań mainstreamowych płyt, które podbudowały rynek i zadowoliły mniej lub bardziej hip-hopowe środowisko. Jednak ja tym razem skupiłam się na tych twórcach, których produkcje zostały z jakiegoś powodu pominięte lub niedocenione na undergroundowej scenie pełnej inspiracji i kreatywności.



Tymek – „Sono



Tymek to jeden z niewielu graczy, o którym można powiedzieć, że ma wrodzony talent do hipnotyzowania słuchaczy swoim wokalem. Jego charakterystyczna barwa głosu urozmaica nieprzekombinowane beaty i daje satysfakcję słuchaczom, bo tak ciekawie wykonanej nawijki aż chce się słuchać. Pewnie dla niektórych ciężkie brzmienia nijak nie pasują do lekkich tematów, o których opowiada młody raper, ale takie połączenie sprawia, że każdy w tej produkcji znajdzie coś dla siebie. Jednak mimo tylu superlatyw „Sono” pozostaje w cieniu undergroundowy projektów, nieco wybiegając przed szereg „podziemnych” twórców. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć Tymkowi jeszcze większych sukcesów i wyświetleń, które jak na takiego młodego wilka powinny być zdecydowanie większe.


Młody Goh – „Mitomania” (mixtape)


Z rapem Goha trudno się zaprzyjaźnić, bo nie każdy kocha się w boombapowych klimatach połączonych z charakterystyczną nawijką zawsze o zabarwieniu emocjonalnym, socjologicznym, psychologicznym lub politycznym, co słychać choćby na poprzednim mixtape „Boom Bap Mind Ya”. Muzyka, jaką robi Młody Goh, jest dla wszystkich tych, którzy mają duży sentyment do oldschoolowych kawałków, dla osób, które wymagają od rapera więcej niż poprawnej formy przekazu i słuchaczy, którzy cenią sobie życiowe teksty bogate w rozbudowane metafory. „Mitomania” jest pozycją, która zawiera wszystkie uwzględnione wcześniej cechy z wyjątkiem agresywnej nawijki i energicznych beatów, co zachęca do sprawdzenia materiału. Bezapelacyjnie płyta jest mocno undergroundowa, niedoceniona i pominięta w rap grze. Może daleko jej do mainstreamowego podwórka, ale kto wie, czy nie bliżej do początku twojej przyjaźni z nią?


Skibot – „Kod Konami



Nie pamiętam, kiedy ostatni raz aż tak bardzo zajarałam się jakąś płytą, żeby kupić ją od razu i to bez mrugnięcia okiem. Nieprzemyślany zakup „Kod Konami” okazał się najlepszym z możliwych, bo za małe pieniądze dostałam kawał dobrej roboty zamknięty w 10 kawałkach. Nie wiem, czy moje zauroczenie płytą  Skibota wynika z nostalgii za oldschoolowym sznytem, czy odpowiada za to fakt, że ta produkcja jest po prostu zbiorem tego wszystkiego, czego doświadczamy, na co dzień. Co by to nie było, to Kod Konami stało się moim największym odkryciem w 2018 roku i chyba najbardziej niedocenionych jednocześnie.

Opar – „One Man Army EP


Jak na razie braggi w undergroundowym świecie nie brakuje, ale za to jest deficyt tych, którzy potrafią ją robić dobrze. Na szczęście istnieje ktoś taki jak Opar i swoim EP „One Man Army” zaprezentował, jak taki styl powinien rzeczywiście wyglądać. Może słychać tu niedociągnięcia, sprawdzone patenty i utarte punchy, ale mimo tych zabiegów Opar na beacie radzi sobie całkiem nieźle. Można dywagować czy Opar cokolwiek namiesza w rapowym środowisku, ale czasem nawet z najmniejszego ziarna wyrasta porządna roślina!

Szymi Szyms – „Młody Goku EP


Młody Goku EP” to produkcja z newschoolowym powiewem, której towarzyszy agresywna nawijka i ciekawe wersy odzwierciedlające postać, jaką jest Szymi Szyms – bezkompromisowym, szczerym i głodnym sukcesu raperem. Jego najnowszy projekt można porównać do skromnego menu, które po okładce i ilości dań może wydawać się nieinteresujące, a w ostateczności zaskakuje gości swoją prostotą i jakością zaserwowanych potraw. W rapie jak w kuchni…

Fejz & DJ Samiryi – „Odzwierciedlenie EP


Odzwierciedlenie” miało być premierą roku, długo wyczekiwanym i wymodlonym przez niektórych debiutem Fejza, który dla jednych miał być ostatnią nadzieją rapu, a dla drugich kontynuacją talentu nieżyjącego Magika. Jednak ani jako młody gracz, ani syn legendy nie zdołał przebić się do mainstreamu, jak wróżyły portale rapowe i zakochani po uszy słuchacze. Ostatecznie EP-ka obeszła się bez echa i trudno stwierdzić czy wynika to z tego, że Fejz postanowił obrać swój szlak i zrezygnować z odcinania kuponów, czy z faktu, że przed premierą album został przehajpowany samymi zapowiedziami. „Odzwierciedlenie” nie stało się płytą 2018 roku, ale za to zwieńczeniem ciężkiej pracy Filipa i miejmy nadzieję kamieniem milowym w jego rozpoczynającej się karierze.



You Might Also Like

0 komentarze