#53 6 niedocenionych undergroundowych rapowych płyt 2018 roku
- stycznia 06, 2019
- By Izabela Chmiel
- 0 Comments
![]() |
źródło: materiały promocyjne Młodego Goha |
Koniec 2018 roku oznacza czas podsumowań mainstreamowych płyt, które podbudowały rynek i zadowoliły mniej lub bardziej hip-hopowe środowisko. Jednak ja tym razem skupiłam się na tych twórcach, których produkcje zostały z jakiegoś powodu pominięte lub niedocenione na undergroundowej scenie pełnej inspiracji i kreatywności.
Tymek – „Sono”
Tymek to jeden z niewielu graczy, o którym można
powiedzieć, że ma wrodzony talent do hipnotyzowania słuchaczy swoim wokalem.
Jego charakterystyczna barwa głosu urozmaica nieprzekombinowane beaty i daje
satysfakcję słuchaczom, bo tak ciekawie wykonanej nawijki aż chce się słuchać.
Pewnie dla niektórych ciężkie brzmienia nijak nie pasują do lekkich tematów, o
których opowiada młody raper, ale takie połączenie sprawia, że każdy w tej
produkcji znajdzie coś dla siebie. Jednak mimo tylu superlatyw „Sono” pozostaje
w cieniu undergroundowy projektów, nieco wybiegając przed szereg „podziemnych”
twórców. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć Tymkowi jeszcze
większych sukcesów i wyświetleń, które jak na takiego młodego wilka powinny być
zdecydowanie większe.
Młody Goh – „Mitomania” (mixtape)
Z rapem Goha trudno się zaprzyjaźnić, bo nie każdy
kocha się w boombapowych klimatach połączonych z charakterystyczną
nawijką zawsze o zabarwieniu emocjonalnym, socjologicznym, psychologicznym lub
politycznym, co słychać choćby na poprzednim mixtape „Boom Bap Mind Ya”. Muzyka, jaką robi Młody Goh, jest dla wszystkich tych, którzy
mają duży sentyment do oldschoolowych kawałków, dla osób, które
wymagają od rapera więcej niż poprawnej formy przekazu i słuchaczy, którzy
cenią sobie życiowe teksty bogate w rozbudowane metafory. „Mitomania” jest
pozycją, która zawiera wszystkie uwzględnione wcześniej cechy z wyjątkiem
agresywnej nawijki i energicznych beatów, co zachęca do sprawdzenia materiału.
Bezapelacyjnie płyta jest mocno undergroundowa, niedoceniona i
pominięta w rap grze. Może daleko jej do mainstreamowego podwórka,
ale kto wie, czy nie bliżej do początku twojej przyjaźni z nią?
Skibot – „Kod Konami”
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz aż tak bardzo zajarałam się
jakąś płytą, żeby kupić ją od razu i to bez mrugnięcia okiem. Nieprzemyślany
zakup „Kod Konami” okazał się najlepszym z możliwych, bo za małe pieniądze
dostałam kawał dobrej roboty zamknięty w 10 kawałkach. Nie wiem, czy moje
zauroczenie płytą Skibota wynika z nostalgii za oldschoolowym sznytem,
czy odpowiada za to fakt, że ta produkcja jest po prostu zbiorem tego
wszystkiego, czego doświadczamy, na co dzień. Co by to nie było, to „Kod Konami”
stało się moim największym odkryciem w 2018 roku i chyba najbardziej
niedocenionych jednocześnie.
Opar – „One Man Army EP”
Jak na razie braggi w undergroundowym świecie nie
brakuje, ale za to jest deficyt tych, którzy potrafią ją robić dobrze. Na
szczęście istnieje ktoś taki jak Opar i swoim EP „One Man Army”
zaprezentował, jak taki styl powinien rzeczywiście wyglądać. Może słychać
tu niedociągnięcia, sprawdzone patenty i utarte punchy, ale mimo tych
zabiegów Opar na beacie radzi sobie całkiem nieźle. Można dywagować czy Opar
cokolwiek namiesza w rapowym środowisku, ale czasem nawet z najmniejszego
ziarna wyrasta porządna roślina!
Szymi Szyms – „Młody Goku EP”
„Młody Goku EP” to produkcja z newschoolowym powiewem,
której towarzyszy agresywna nawijka i ciekawe wersy odzwierciedlające postać,
jaką jest Szymi Szyms – bezkompromisowym, szczerym i głodnym
sukcesu raperem. Jego najnowszy projekt można porównać do skromnego menu, które
po okładce i ilości dań może wydawać się nieinteresujące, a w ostateczności
zaskakuje gości swoją prostotą i jakością zaserwowanych potraw. W rapie jak w
kuchni…
Fejz & DJ Samiryi – „Odzwierciedlenie EP”
„Odzwierciedlenie” miało być premierą roku, długo
wyczekiwanym i wymodlonym przez niektórych debiutem Fejza, który dla
jednych miał być ostatnią nadzieją rapu, a dla drugich kontynuacją talentu
nieżyjącego Magika. Jednak ani jako młody gracz, ani syn legendy nie zdołał
przebić się do mainstreamu, jak wróżyły portale rapowe i zakochani po uszy
słuchacze. Ostatecznie EP-ka obeszła się bez echa i trudno stwierdzić czy
wynika to z tego, że Fejz postanowił obrać swój szlak i zrezygnować z
odcinania kuponów, czy z faktu, że przed premierą album został przehajpowany samymi
zapowiedziami. „Odzwierciedlenie” nie stało się płytą 2018 roku, ale za to
zwieńczeniem ciężkiej pracy Filipa i miejmy nadzieję kamieniem milowym w jego
rozpoczynającej się karierze.
0 komentarze